Reklama

Recepta na sukces. Podpisano: Marek Piekarczyk (FOTO)
Jacek Wojtania - Centrum Kultury i Sztuki w Sępólnie Krajeńskim

Gościem pierwszego w tym roku spotkania w ramach Sępoleńskiej Akademii Sukcesu był Marek Piekarczyk. Wokalista znany głównie z występów z grupą TSA, artysta wszechstronny, który dowodzi, że sukces niejedno ma imię i że popularność może iść w parze ze zdrowym rozsądkiem oraz niezachwianą normalnością.

Pewna Cyganka przewidziała jego przyszłość. Gdy miał 19 lat dowiedział się, że stanie się sławnym muzykiem w ostatni dzień swojego 30 roku życia. Jakie było jego zdziwienie, gdy 12 lipca 1981 roku stanął na scenie wraz z zespołem TSA, który wygrał właśnie konkurs w Jarocinie. Dzień później Piekarczyk skończył 31 lat. Jego życiem rządziły właśnie takie dziwne zbiegi okoliczności. Gdy usłyszał po raz pierwszy słynny musical Jesus Christ Superstar i arię w wykonaniu Iana Gillana (Deep Purple) powiedział swoim bliskim: kiedyś to zaśpiewam, wystąpię na Broadwayu w roli Jezusa. Kilkanaście lat później, dokładnie w roku 1987, Piekarczyk faktycznie wcielił się w postać Jezusa w polskiej adaptacji Jesus Christ Superstar. Siedział na zapleczu nowojorskiego teatru, w fotelu, w którym dzień wcześniej spoczywał Frank Zappa by ostatecznie stanąć przed tłumem, który przyszedł by przekonać się jak poradzi sobie „ten polski Jezus”. Zjeździł świat wzdłuż i wszerz, dając tysiące koncertów, z TSA byli prawdziwą machiną koncertową – 360 występów w ciągu roku, czasami po dwa lub trzy dziennie. Gdy po ulicach 13 grudnia 1981 roku jeździły czołgi, oni grali koncert w Zamościu, w tak wariackim tempie czasami tracił rachubę, zastanawiając się jaki jest dzień tygodnia, a nawet miesiąc. Mimo to nie dał się „zwariować”, pozostał sobą, nigdy nikogo nie udając, nie wcielał się w rolę „rockmana”, on po prostu kochał śpiewać i ta miłość nadal trwa, choć – jak przyznaje – czasami nawet w najlepszych małżeństwach zdarza się kryzys. Takie kryzysy zdarzały się również w szeregach TSA, ale dopiero teraz nastąpił „rozwód”. Nie oznacza to jednak końca muzycznej kariery Piekarczyka. Marek z powodzeniem koncertuje, gra i nagrywa – nadal jest na TOPie, o czym świadczy chociażby uznanie ze strony producenta programu The Voice of Poland, który zabiegał o „genialnego Piekarczyka”, podziwiając jego autentyczność i wierność ideałom.

Jaki jest przepis na sukces według naszego gościa? Nikogo nie udawać, otaczać się przyjaciółmi, mieć blisko siebie życzliwych ludzi, być zawsze sobą choćby czasami wydawało się to nieopłacalne. Za tę szczerość, za bycie prawdziwym od zawsze na zawsze, Marka Piekarczyka szanują i podziwiają kolejne pokolenia.

Michał Pick - Centrum Kultury i Sztuki w Sępólnie Krajeńskim

Komentarze

0 #1 Beholder 2020-01-21 21:58
Jak widać - sala pękała w szwach.

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Top