Reklama

40 lat na scenie – Felicjan Andrzejczak świętuje jubileusz w Sępólnie Krajeńskim (FOTO)
Michał Pick - Centrum Kultury i Sztuki w Sępólnie Krajeńskim

40 lat działalności artystycznej to imponujący wynik, będący nie tylko okazją do wspomnień, ale przede wszystkim zaświadczający o doświadczeniu i artystycznym sukcesie, których nie sposób odmówić naszemu gościowi. Mowa, rzecz jasna, o Felicjanie Andrzejczaku, który w minioną sobotę wystąpił wraz ze swoim zespołem w Centrum Kultury i Sztuki w Sępólnie Krajeńskim.

Takie przeboje jak „Jolka, Jolka Pamiętasz” czy „Noc Komety” (org. Eloy – Time to Turn) śpiewają, i w przyszłości nadal będą śpiewać, kolejne pokolenia. A to właśnie ten charakterystyczny głos Felicjana Andrzejczaka zapewnił im nieśmiertelność. Koncert rozpoczął się zresztą za sprawą wspomnianej „Nocy Komety”. Tak rozpoczęty „lot” utrzymywał się w toku występu na stałym, wysokim pułapie. Publiczność usłyszała te starsze utwory – między innymi „Peron Łez”, od którego – jak sam artysta wspomniał – wszystko się zaczęło, te nowsze - „Czas przypływu, czas odpływu” czy „Radio moja miłość” z ostatniej jak do tej pory płyty „Czas przypływu” (2014). Nie zabrakło też piosenek z repertuaru Budki Suflera, mogliśmy usłyszeć dwie kompozycje z wydanej w 1982 roku płyty „Za ostatni grosz” (utwór tytułowy oraz „Nie wierz nigdy kobiecie), gdy wokalistą Budki był serdeczny przyjaciel Andrzejczaka, Romuald Czystaw. Podstawową część koncertu zakończyła nieśmiertelna „Jolka...”, której to pierwsze dźwięki wywołały falę entuzjazmu wśród publiczności. To jednak na bis nasz gość przygotował prawdziwą niespodziankę. Podejmując się próby zinterpretowania epokowego dzieła, utworu „Bema pamięci żałobny rapsod” (do słów Cypriana Kamila Norwida) udowodnił, że nadal jest w świetnej formie. W pamięci mamy przede wszystkim wykonanie Czesława Niemena, które znalazło się na wydanej w 1970 roku płycie „Enigmatic”, muzycy towarzyszący artyście, jak i on sam zadbali jednak by ich wersja możliwie jak najbardziej oddała dramaturgię i klimat tej, wzorcowej interpretacji.

Miłym akcentem i jednocześnie dowodem niesłabnącej popularności wokalisty była obecność członków fanklubu Andrzejczaka z Pabianic. Po koncercie najwierniejsi fani ustawiali się w kolejce do pamiątkowych zdjęć i autografów. Żegnając się wokalista zagaił widownię: „Mam nadzieję, że warto było przyjść?”, ich obecność i cierpliwe oczekiwanie na pojawienie się zespołu w holu CKiS dowodzi, że warto było.

Michał Pick - Centrum Kultury i Sztuki w Sępólnie Krajeńskim

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Top