Reklama

Uwolnił swoje wiersze z szuflad (FOTO)
sl

Liczne grono miłośników poezji przybyło do MGOK na wieczór z twórczością Juliusza Spochacza z Zamartego, zorganizowany przez Miejsko-Gminny Ośrodek Kultury i Miejsko-Gminną Bibliotekę Publiczną.

Czeka na wydanie swojego pierwszego tomiku poetyckiego, który nie wiadomo jak będzie opasły, bo pan Juliusz napisał 400 - 500 wierszy, które skrzętnie chowa w pudłach. Dokładnie już doliczyć się ich nie może. Nic dziwnego, że wieczór był długi, mimo iż wszystkich wierszy gość nie zaprezentował, ale sporą ich część wysłuchali zebrani.

Pisze od dawna.

- Lubiłem pisać wiersze tak sobie czy na życzenie znajomych. Pierwszy raz odważyłem się wydrukować fraszki w 1991 roku pod pseudonimem Jan Samotny. Wydawane były w gazetach chojnickich. A w 2015 roku ukazał się mój wiersz "Choinka" w "Wiadomościach krajeńskich". Natomiast w styczniu 2016 roku w "Angorze", po półtora roku czekania, ukazał się utwór "Olśnienie". Dostałem wtedy nawet wiadomość od pani Koniecpolskiej, że wiersz zawiera ciekawe metafory.

Swoje wiersze uwolnił dopiero na emeryturze. Pisze z różnej okazji. Często wieczorem zapisuje teksty w notatniku, który leży na stoliku nocnym, a rano czyta na nowo i poprawia.

W swojej twórczości ma wiersze liryczne oraz krótkie formy poetyckie i fraszki. Publiczność wysłuchała między innymi: "Dla Ciebie", "Wczoraj", który powstał w drodze na działkę, "Moc wiary", "Tęsknię i...", "Czasem warto" - skierowany do młodych, "Wieczorny spacer", "Odwiedziny na rodzinnej ziemi", czyli mogileńskiej, gdzie się urodził autor czy lżejsze formy poetyckie: "Oda do kury", "Wieś Zamarte" oraz fraszki frywolne: "Spowiedź", "Umiejętność współżycia", "Profity ubóstwa", "Seksualny przełajowiec", "Męska dieta", "Wyrzuty sumienia" czy mniej frywolne: "Przyczyna niewierności", "Kolej rzeczy", "Kwestia gustu", "Frywolne marzenia", "Kłopoty z imieniem".

Ta różnorodność twórcza sprawiła, że zbiór swoich wierszy zatytułował "Bigos literacki".

Część poetycką wieczoru przeplatały piosenki w wykonaniu zespołu wokalnego "Bis" w składzie: Anna Betin, Anna Żmudzka i Aleksandra Bona.

Juliusz Spochacz ukończył Liceum Pedagogiczne, ale skończył studia rolnicze:

- Za namową siostry zdecydowałem się na studia, by uniknąć dwóch lat wojska. Ojciec mówił, że jak mamy 7,5 ha ziemi to może na rolnicze. Ale ja lubiłem literaturę, malarstwo. Myślałem, że wyślę papiery na psychologię, sztuki piękne i rolnictwo. Najszybciej przyszła odpowiedź z Olsztyna, więc skończyłem rolnictwo.

Po studiach trafił do Zamartego do pracy w Zakładzie Doświadczalnym Ziemniaka, gdzie pracował do emerytury, ale ma też 4-letni epizod pracy w Kamieniu.

Po tak miłym wieczorze z czarującym poetą pozostaje teraz czekać na debiutancki tomik poezji. Fanów Juliusz Spochacz ma już szerokie grono.

 

sl

Dodaj komentarz

Kod antyspamowy
Odśwież

Top